Dziewczyna pojechała na wakacje. Była odpowiedzialna, więc nie ruszyła się bez polisy podróżnej, którą wykupiła w jednym z Towarzystw Ubezpieczeniowych i tak uzbrojona, pojechała ze spokojną głową przed siebie.

Podczas pobytu za granicą miała nieszczęście spotkać psa, który z do dziś nieznanych przyczyn, wbił jej się zębami w udo, wyszarpując jego kawał w wyniku czego pozostała jej nieregularna szrama i blizna po szyciu o długości około 25 cm.

Po długich zmaganiach z niegojącą się raną i dojściu do siebie, postanowiła wyruszyć do Ubezpieczyciela po odszkodowanie. Wyobraźcie sobie jej zdumienie, gdy dowiedziała się, że nie otrzyma świadczenia, ponieważ nie doznała trwałego uszczerbku, ponieważ organ (terminologia przyjęta w zapisach Ogólnych Warunków Ubezpieczenia) jakim jest niewątpliwie udo nie został fizycznie utracony, ani też nie utracił swojej funkcji. Nie ma zatem mowy o oszpeceniu, czyli… nic się nie stało…

Ubezpieczyciel jest w prawie wszak w polisach podróżnych i w zatrważającej ilości polis na życie, czy to grupowych czy indywidualnych, zapisy OWU znacznie zawężają odpowiedzialność towarzystwa właśnie dzięki owemu przymiotnikowi „trwały”.

Dlatego, żyjąc „na krawędzi” czyli mając w swoim portfolio polisę na życie z zapisem „trwały uszczerbek na zdrowiu” lub, co gorsza kupując ubezpieczenia „tylko na wyjazd” musicie zdawać sobie sprawę, że jakakolwiek krzywda w materii zdrowotnej, która przydarza się Wam w życiu, dzieje się za darmo, a mogłoby przecież być „z rekompensatą za doznaną krzywdę”.


0 Comments

Leave a Reply

Avatar placeholder

Your email address will not be published. Required fields are marked *